W ostatniej kolejce rundy jesiennej Pomorskiej III ligi kobiet nasz zespół przegrał na "lodowisku"w Gdańsku z Lechią AP 2:4.
Już na rozgrzewce można było ocenićfatalny stan boiska na Traugutta, które w tym dniu nadawało się na mecz hokeja nie piłki nożnej i będzie dobrze jak nikt nie dozna kontuzji. Spotkanie rozpoczęło się z 10 minutowym opóźnieniem, gdyż Pan sędzia najpierw szukał gwizdka, potem chorągiewek, a na końcu chyba zielonej koszulki. Początek meczu należał do Lechistek, które uzyskały lekkąprzewagę. Już w 10 min był pierwszy wyraźny sygnał, że w tym meczu mamy na boisku przeciwko sobie 12 rywali. Zawodniczka Lechii weszła wślizgiem uderzając w głowę naszej leżącej bramkarki, która już miała piłkęw rękach. Brutalne i bezmyślne zagranie zawodniczki gospodyń nie miało jednak dla niej żadnej konsekwencji a powinno się skończyć co najmniej żółtą kartką. W 13 min żółtą kartkę otrzymuje za to Paulina Landwójtowicz za zagranie piłki z rzutu wolnego przed gwizdkiem sędziego choć tylko Pan sędzia wie kiedy pokazywał, że trzeba czekać na gwizdek bo nikt inny tego nie widział ani nie słyszał. W powtórzonym rzucie wolnym strzał Dagmary Murawieckiej obroniła bramkarka Lechii. 5 min później groźny strzał skrzydłowej Lechii bez problemu obroniła Marzena Lubecka. W 24 min Lechia objęła prowadzenie po rzucie rożnym i strzale Agaty Kuczyńskiej, którego nie zdążyły zablokować nasze zawodniczki. Minute później nasz zespół wyrównał Karolina Rużyła po fantastycznym strzale z ponad 20 metrów zaskoczyła golkiperkę Lechii. Potem nasz zespół miał dwie bardzo dobre sytuację. Najpierw po nieporozumieniu w obronie gospodyń piłkę na szesnastym metrze przejęła Paulina Landwójtowicz niestety jej strzał przeleciał tuż nad poprzeczką. Jeszcze lepszą okazję miała Aneta Skoniecka, którą znalazła się w sytuacji sam na sam jednak jej strzał lobem minął bramkę. W końcówce pierwszej połowy ponowny popis dał "sprawiedliwy" tych zawodów. Nasza bramkarka po wyjściu i złapaniu piłki ponownie została kopnięta przez zawodniczkę Lechii już po akcji. Brak reakcji sędziego, który nawet nie odgwizdał faulu spowodował ostrą reakcję naszej zawodniczki, która zwróciła uwagę sędziemu na faul i by udzielono pomocy medycznej naszej bramkarce. Po udzieleniu pomocy medycznej naszej bramkarce Dagmara Murawiecka dostała żółtąkartkę a sędzia wznowił grę od rzutu sędziowskiego. 2 min później graliśmy już w 10 na 12. Po symulowanym faulu zawodniczki Lechii i wrzawie rodziców sędzia podyktował rzut wolny a Dagmara Murawiecka za wdanie sięw utarczkęsłowną z rodzicami dostała drugą żółtą kartkęco spowodowało wykluczenie z gry. W doliczonym czasie pierwszej połowy nasza obrończynipoślizgnęła się na "lodowisku" co wykorzystała Agnieszka Kuczyńska strzelając drugą bramkę do Lechii. W 49 min kolejny raz do gry wkroczył dwunasty zawodnik Lechii uznającbramkę Julii Włodarczyk stojącej na spalonym na 11 metrze. Mimo zwrócenia uwagi sędziemu w przerwie nasza bramkarka i w drugiej połowie była nadal bezpardonowo atakowana przez rywalki bez żadnej konsekwencji dla nich. W 64 min Lechistki zdobyły czwartą bramkę choć zawodniczka, która otrzymała piłkęna lewej stronie była na pozycji spalonej. Nasz zespół nie poddawał sięi osiągnął przewagę, ale czujny "zawodnik" Lechii w żółtej koszulce znowu dał swój popis. Aneta Skoniecka próbując odebrać piłkęzawodniczce Lechii została przez niąuderzona łokciem w twarz sędzia wprawdzie odgwizdał rzut wolny, ale czerwoną kartkęzostawił chyba w szatni bo tylko na taką kartkę kwalifikowało sięto zagranie. Nasza zawodniczka z ból leżała na boisku kilka mi, a skutki tego uderzenia odczuwa do dziś. Strzał z rzutu wolnego Pauliny Landwójtowicz obroniła bramkarka Lechii. W 68 min Paulina Landwójtowicz znalazła sięw idealnej sytuacji ale jej próba lobu minęła bramkęLechii. W 70 min bardzo dobra akcja naszego zespołu. Przejęcie piłki w środkowej strefie boiska. Justyna Siwik wbiega z piłką w pole karne i podaje idealnie do jeszcze lepiej ustawionej Pauliny Landwójtowicz, która nie daje szans bramkarce Lechii ustalając wynik meczu. W 75 min "sprawiedliwy" tych zawodów chyba na otarcie łez daje pierwszą żółta kartkęzawodnicze gospodyń.
- Przed mecze obawiałem się magi "wielkiej" Lechii, która może spowodować gospodarskie sędziowanie i boiska, które było gorsze niż się spodziewałem. Niestety moje obawy się sprawdziły.Po takim meczu zostaje niesmak, a to, że trzy zawodniczki do dziśmają obolałe twarze to i tak można uznaćza sukces bo mogło się skończyć szpitalem i zakończeniem kariery. O wyniku powinny rozstrzygać umiejętności zawodniczek, a nie decyzję Pana sędziego narażające też zdrowie zawodniczek. Mimo niesprzyjających okoliczności dziewczyny walczyły i potrafiliśmy w końcówce zamknąć Lechię na jej połowie.